Kosmonauci / Sorry, Nie Tu

Kosmonauci / Sorry, Nie Tu

Karnety (1-dniowe) są ważne na dwa koncerty: 40 zł – ulgowe / 75 zł – na Kartę do Kultury / 80 zł – bez zniżek

Informacja o karnetach

Kosmonauci / Sorry, Nie Tu


  • 09.05.2024 | 20:30

  • Skład

    Miłosz Pieczonka – saksofon, Tymon Kosma – wibrafon, Bartłomiej Lucjan – bass, Jan Pieniążek - perkusja


Kosmonauci o sobie mówią, że sąBoysbandem wywodzącym się z tradycji jazzowych, który w swoim języku muzycznym czerpie z hip-hopu, drum&basu i improwizacji. Instrumentarium, w skład którego wchodzi saksofon, bas, wibrafon i perkusja tworzy unikalny styl grupy balansując pomiędzy emocjonalnymi melodiami a polirytmicznymi strukturami.

Kosmonauci pierwszy raz przed publicznością Festiwalu Jazz jantar wystąpili w 2022 roku. Po ich koncercie Borys Kossakowski pisał: „Jan Pieniążek i Tymon Kosma. To są dwa nazwiska, które zapamiętam, i których wypatrywał będę na plakatach i instagramach. Ci dwaj panowie wyłożyli publiczności jak istotna w zawodzie muzyka jest sceniczna charyzma. Był to naturalnie wykład praktyczny, nie teoretyczny, czyli po prostu prezentacja.

Nie mogłem oderwać wzroku od wibrafonisty i perkusisty zespołu Kosmonauci. Jakby w ich postaciach ukryte zostały potężne elektromagnesy, kwantowe hiper-atraktory, soniczne pułapki uwagi. Jak to zdefiniować - nie wiem? Może chodzi o ruch: obaj grali na swoich instrumentach jakby tańczyli. Swobodnie, z gracją i elegancją, ale też nieskrępowaną ekspresją. Czy chodzi o pewność siebie i luz? A może o image sceniczny - czapeczka na głowie Tymona oraz wąsik i farbowane na zielono (albo niebiesko) włosy Jana? A wszystko podbite wirtuozerią, pomysłowością i śmiałością. A może to dotyk Boga, lśnienie talentu? A najpewniej wszystkiego po trochu. (…)

Co grał zespół Kosmonauci? Tego w zasadzie nie pamiętam. Odbierałem czystą energię, bez podziału na fale dźwiękowe, światła itp. Na pewno miałem skojarzenia z energią Pink Freud czy wyobraźnią i barwą Portico Quartet. Na pewno przyciągały moją uwagę nieustanne zmiany dynamiki, gwałtowne pauzy, przyspieszenia, wyciszenia, ulewy dźwięków przechodzące w kołysankę na wibrafon, by znów rozkręcać się w rytmie disco, punka czy funka a’la Red Hot Chilli Peppers.”

 

Czesław Romanowski, od lat recenzujący koncerty Festiwalu Jazz Jantar pisał: Nie przypominają też w żadnym wypadku jazzmanów (jeżeli w ogóle można w XXI wieku mówić o czymś takim jak typowy wygląd muzyka jazzowego), raczej – w białych koszulkach z krótkimi rękawami i dresowych spodniach, któryś z hip-hopowych składów. A tu proszę – na scenie mamy wibrafon, instrument raczej zachowawczy, nie kojarzony raczej z młodością. I za tym instrumentem staje taki Tymon Kosma, młody człowiek przypominający mi perkusistę The Who Keitha Moona, podobnie do tamtego żywiołowy, podobnie skory do psoty, i podobnie będący mistrzem w opanowaniu swego instrumentu. Kosma właściwie nie gra – to znaczy fizycznie gra oczywiście, ale mentalnie on ze swoim wibrafonem rozmawia i on przez ten wibrafon opowiada o sobie całemu światu. On ten wibrafon gładzi i za tym wibrafonem tańczy, skupiając właściwie całą uwagę na sobie. Cudownie jest bowiem patrzeć na kogoś, kto aż tak kocha swój instrument. Kogo rozrywa wręcz radość i energia. Pieniążek za perkusją to jest szatan istny, tyleż w jego grze precyzji, co rebelii, nie trzyma się  żadnych schematów, widać i słychać, że perkusja jest jego życiem i żywiołem (gra na tym instrumencie od siódmego roku życia). Starający się zmieścić muzycznie między tą żywiołową dwójką Pieczonka stara się nie pozostawać w tyle – wygrywając colemannowskie, dzikie frazy, a zupełnie w cieniu będący Lucjan celnie punktuje kolegów swym basem. Niezwykłe są też między nimi wzrokowe interakcje, z których bardziej baczny obserwator mógłby stworzyć jakąś ciekawą historyjkę. Kosmonauci nie wymyślają jazzu na nowo, nie odkrywają (nomen omen) kosmosu, grając melodyjny - tak, melodyjny, w ich kompozycjach zawarta jest jakaś rzewna nuta, jakieś motywy, które mnie wręcz rozczulają - a zarazem uwodząco dziki jazz, idą po śladach swoich muzycznych, niepokornych patronów sprzed ponad pół wieku, a przecież układają tak te swoje utwory, że są one i świeże niezwykle, i ujmujące, i energetyczne do tego stopnia, że po ich koncercie długo nie mogłem się uspokoić, chodząc jak nakręcony po żakowskich korytarzach.”

Co wydarzyło się przez dwa lata, w jaką stronę zmierzają Kosmonauci? Przekonamy się na majowym koncercie.

 

premiera
Młoda Polska